• GW i Polityka to od lat dla mnie źródło w miarę obiektywnej informacji w przeciwieństwie do tych krynic gnojówki jak wSieci, OdRzeczy, GP. Nikt nie jest idealny ale rzekoma jednostronność GW i Polityki to nic w stosunku do ciągłego i natężonego szczucia na prawdę i popierania paranoicznych teorii np smoleńskich. Większość dziennikarzy tzw „niepokornych” ma problemy z obiektywizmem i prawdomównością, albo zdradza objawy manii prześladowczej i stąd brały się ich problemy finansowe. Wydaje się, że nawet z większymi dotacjami czy wpływami z państwowych reklam nikt tego prawackiego śmiecia nie będzie chciał czytać, z wyjątkiem paranoików.to jest oficjalnie spółką z ograniczoną odpowiedzialnością S.K.A. Osobami uprawnionymi do reprezentowania komplementariusza w Polityka Sp. z.o.o. S.K.A „Mówienie jednak, że po „tej zmianie” nie można się było spodziewać niczego innego, jest niesprawiedliwe, a nawet głupie. Niesprawiedliwe, bo na wielu polach (płaca minimalna, wzmocnienie PIP, tępienie śmieciówek, wspieranie postulatu wyższych płac) nowa władza pokazuje, że perspektywa pracownicza jest wyżej na ich agendzie niż choćby u poprzedników z Platformy i PSL.”

    Dodał bym do tego 500 +.Ustalmy może jedną rzecz: albo gazeta (lub czasopismo) jest obiektywna albo nie; albo prezentuje sobą wysoki poziom albo nie; albo manipuluje i zakłamuje albo nie; albo ma dobry zespół dziennikarski albo nie; albo warto ją czytać albo nie.

    To, że inne tytuły są być może JESZCZE GORSZE w niczym wartości tych pierwszych nie podnosi.

    Osobiście nie stosuję kryteriów typu jak na garbatego to nawet i może przystojny…

    Powtarzam więc raz jeszcze: GAZETA WYBORCZA to aktualnie zakłamany, zmanipulowany, wyjątkowo jednostronny i coraz bardziej tandetny dziennik z bardzo słabym zespołem redakcyjnym.

    POLITYKA jest na bardzo dobrej drodze aby niebawem dopaść dziennik z Czerskiej: w niczym mu prawie nie ustępuje w zakłamaniu, manipulacji i jednostronności ale ma (jeszcze) lepszy zespół. Tym niemniej w porównaniu do najlepszych swoich lat (moim zdaniem była to mniej więcej dekada od drugiej połowy lat 1960. do połowy lat 1970.) to tandeta i chłam.

    Porównując obecną POLITYKĘ z czołówka światową typu THE ECONOMIST, THE NEW YORKER czy DIE ZEIT widać, ze to tygodnik dla ćwierć-inteligentów.

    Dodał bym do tego głęboką wiarę Pani premier i Pana Prezydenta,że „pieniądze są !”

    Całkowicie głupie jest sądzenie po intencjach, po obietnicach i wreszcie po ustawach destabilizujących kruche finanse państwowe.

    Podobny obraz

    Przypominam, że prokurent to jest inaczej pełnomocnik handlowy przedsiębiorcy, ujawniany w Krajowym Rejestrze Sądowym. Prokurentem może zostać wyłącznie osoba fizyczna posiadająca pełną zdolność do czynności prawnych przy czym prokurentem nie może być członek rady nadzorczej lub komisji rewizyjnej spółki z o.o.. Prokura (pełnomocnictwo posiadane przez prokurenta) umożliwia dokonywanie czynności (sądowych i pozasądowych) związanych z prowadzeniem przedsiębiorstwa a więc zakres działania prokurenta jest taki sam jak zakres działania członka zarządu (sprawy nieprzekraczające zakresu zwykłych czynności spółki). Prokurent jednakże, bez odrębnego i w odpowiedniej formie wydanego pełnomocnictwa, nie może zbyć i obciążać przedsiębiorstwa i nieruchomości będących we władaniu spółki z o.o.. Jego odpowiedzialność nie kształtuje się tak jak odpowiedzialność członka zarządu, jako że prokurent nie odpowiada na gruncie art 299 k.s.h. wobec wierzycieli spółki z o.o.. Prokurent za swoje działania ponosi jednak odpowiedzialność na zasadach ogólnych (m.in. art. 415 k.c.). Ponadto to prokura nie może być przeniesiona na inną osobę fizyczną, ale pełnomocnik handlowy może jednak udzielić pełnomocnictwa szczególnego do poszczególnej czynności innej osobie. Jak widać, odpowiedzialność prezesa i członków zarządu jest bardzo rozmyta w tworze pod nazwą Polityka Sp. z.o.o. S.K.A.


    votre commentaire
  • Przyznaję się tu bez bicia, że moje dzieci nie mieszkają w Polsce, a poza tym, to rodzić i przerwać ciążę można dziś nie tylko w Polsce. Zamknięcie granic Polski nie jest zaś dziś już możliwe, jako że za dużo Polaków mieszka poza Polską, a nawet, tak jak ja, jeśli mieszkają w Polsce, to mają oni paszport innego państwa. W kapitalizmie wszystko jest na sprzedaż, w tym więc także udziały w spółce komandytowo-akcyjnej. Poza tym, to  jest według jej deklaracji spółką z ograniczoną odpowiedzialnością S.K.A, co jest zresztą dziwne, jako że firma spółki komandytowo-akcyjnej powinna zawierać nazwisko bądź firmę (nazwę) jednego lub kilku komplementariuszy oraz dodatkowe oznaczenie „spółka komandytowo-akcyjna” (dopuszczalne jest używanie w obrocie skrótu „S.K.A.”), przy czym nazwisko akcjonariusza nie może być zamieszczone w firmie spółki, a jeżeli tak się stanie, to akcjonariusz ten odpowiada wobec osób trzecich za zobowiązania spółki bez ograniczeń, tak jak komplementariusz, przy czym komplementariuszem może być nie tylko osoba fizyczna, ale także i prawna, np. spółka z.o.o. lub spółka akcyjna klimatyzacja (S.A.). Ponadto komplementariusz, może również nabyć akcje wnosząc wkład na kapitał zakładowy i tym samym uzyskać status akcjonariusza. Nie jest jednak dopuszczalne, by spółka działała jednoosobowo, ponieważ jednoosobową może być tylko spółka kapitałowa a osobowa – tylko partnerska tylko na podstawie ustawowej delegacji.

    W spółce komandytowo-akcyjnej funkcjonują bowiem dwie kategorie wspólników – komplementariusze i akcjonariusze. Komplementariusz jest wspólnikiem aktywnym, który co do zasady prowadzi sprawy spółki i reprezentuje ją na zewnątrz. Czynne uczestniczenie w kierowaniu spółką przez tego wspólnika wiąże się jednak z jego nieograniczoną odpowiedzialnością za zobowiązania spółki. Komplementariusz odpowiada bowiem za zobowiązania spółki całym swoim majątkiem, solidarnie z pozostałymi komplementariuszami oraz ze spółką. Ponadto odpowiedzialność komplementariusza za zobowiązania spółki jest subsydiarna, co oznacza, że wierzyciel może prowadzić egzekucję z jego majątku dopiero gdy egzekucja z majątku spółki okaże się bezskuteczna.

    Spółki komandytowo-akcyjne są przedmiotem obrotu na rynku, przy czym można nabyć także gotowe spółki komandytowo-akcyjne. Ponadto, w przeciwieństwie do innych spółek akcje tej spółki mogą być obejmowane przez anonimowych akcjonariuszy poprzez nabycie akcji na okaziciela. Spółka komandytowo–akcyjna została ukształtowana w z myślą o ochronie przedsiębiorców o ukształtowanej pozycji na rynku, którzy zamierzają dokapitalizować swoje przedsiębiorstwo, poprzez emisję akcji, a zastosowanie tej formy stwarza możliwość ochrony wypracowanego przez lata własnego przedsiębiorstwa przed wrogim przejęciem spółki, co jednak nie wyklucza przejęcia spółki. Oczywiście, możliwe jest przejęcie spółki komandytowo-akcyjnej przez inną spółkę, w tym przez taką, która posiada jej akcje. Przejęcie nastąpi wtedy trybie art. 492 § 1 pkt 1 k.s.h. przez przeniesienie całego majątku s.k.a. na spółkę w zamian za udziały wydane wspólnikowi s.k.a., tj. komplementariuszowi. Jedyną komplikacja są tu sprawy podatkowe, które są wtedy dość zawikłane, co oczywiście sprzyja wszelakim oszustwom.

    Ponadto to spółka komandytowo-akcyjna jest spółką osobową, podobnie jak spółka jawna, spółka partnerska oraz spółka komandytowa. Spółka komandytowo-akcyjna łączy bowiem w sobie zarówno cechy spółki komandytowej, jak też i spółki akcyjnej. Zgodnie z art. 126 § 1 pkt 2 Kodeksu spółek handlowych we wszystkich sprawach, do których nie stosuje się przepisów o spółce jawnej, do spółki komandytowo-akcyjnej stosuje się odpowiednio przepisy dotyczące spółki akcyjnej, w szczególności przepisy dotyczące kapitału zakładowego, wkładów akcjonariuszy, akcji, rady nadzorczej i walnego zgromadzenia. Spółka komandytowo-akcyjna jest jednostką organizacyjną nieposiadającą osobowości prawnej której Kodeks spółek handlowych przyznał zdolność prawną (typowa kapitalistyczna instytucja prawna, utworzona w celu ułatwienia robienia przekrętów właścicielom kapitału). Często można spotkać się więc z określeniem spółki komandytowo-akcyjnej jako ułomnej osoby prawnej. Spółka ta może zatem we własnym imieniu nabywać prawa, w tym własność nieruchomości i inne prawa rzeczowe, zaciągać zobowiązania, pozywać i być pozywana. Oczywiste też jest, że spółka komandytowo-akcyjna prowadzi przedsiębiorstwo pod własną firmą, jako że jej celem jest prowadzenie działalności gospodarczej nastawionej na uzyskanie zysku.

    Inną, charakterystyczną dla spółek kapitałowych cechą spółki komandytowo-akcyjnej jest funkcjonowanie w tej spółce organów takich jak walne zgromadzenie oraz rada nadzorcza. Powołanie rady nadzorczej w spółce komandytowo-akcyjnej jest obowiązkowe tylko w przypadku gdy liczba akcjonariuszy przekracza dwadzieścia pięć osób. Za dopuszczalne uznaje się również odpowiednie stosowanie przepisów o zarządzie spółki akcyjnej do prowadzenia spraw spółki przez komplementariuszy. 

    Polaka nie potrzebuje pseudo-inteligenckiej prasy typu „Polityki” czy „Wyborczej”, a porządnej lewicowej prasy, takiej jaką była kiedyś „Polityka” – czegoś na wzór lewicowego „The Economist” czy też lewicowego „Daily Telegraph” (przypominam, że ten ostatni czytają ci, którzy wiedzą, że Wielką Brytanią rządzą ludzie z zewnątrz – cytuję tu ze znakomitego, ale w Polsce niestety nieznanego, serialu BBC „Yes, Minister”/”Yes, Prime Minister”). Walka klas jest jak najbardziej realna i nie do uniknięcia w kapitalizmie, jako że podział tego, co wypracuje przedsiębiorstwo pomiędzy pracę a kapitał jest grą o sumie zerowej. Walka klas przybiera zaś różne formy – od opieszałego, powolnego i niedbałego wykonywania poleceń przełożonego, poprzez strajk włoski i strajk „tradycyjny” aż po sabotaż, który np. w elektronice a szczególnie w informatyce oraz w urzędach jest bardzo trudny do wykrycia.


    votre commentaire
  • Chcieliśmy kapitalizmu, wystrajkowaliśmy go sobie w latach 1980., to i też go mamy, a wraz z nim bezrobocie i lokauty.

    Poza tym, to nie ma też czegoś takiego jak niezależne media, jako że zawsze ktoś za nie płaci, a jak to mówią Szkoci: who pays the piper, calls the tune.

    A swoją drogą, to rozbicie związków zawodowych na małe, słabe finansowo związki reprezentujące często tylko małą część pracowników jednego przedsiębiorstwa było wielkim błędem, jako że tylko silna centrala związkowa ma realne szanse wygrać spór z właścicielami przedsiębiorstwa, jakim jest przecież także i Polskie Radio. Wyrzucanie dziennikarzy z publicznych mediów to czystka polityczna, a nie żadne ‚ekscesy antypracownicze III RP’. III RP właśnie usiłuje się (nieskutecznie) w ten sposób zlikwidować. O ekscesach antypracowniczych można by mówić, gdyby motywacja zwolnień była ekonomiczna, a gołym okiem widać, że jest inna – polityczna.

    Przewodniczący Duda jest przystawką PiSu i zna swoje miejsce w szeregu. O tym, jak mu ‚leży na sercu dobro polskiej pracy’ najlepiej świadczy zatrudnianie pracowników na ‚śmieciówkach’ w hotelach należących do jego ‚związku zawodowego’.

    Nie śledziłem szczegółowo losów Rzepy, której nigdy regularnie nie czytałem, ale wyrzucenie z gazety ‚trotyla’ Gmyza, czy ‚nowoczesnego endeka’ Ziemkiewicza traktowałbym jako desperacką próbę ratowania wiarygodności przejętej wcześniej przez PiS gazety, a nie ‚łamanie kręgosłupów’. Jaki kręgosłup ma Gmyz?

    Reasumując red. Woś po raz kolejny stosuje jawnie nieadekwatne i wręcz kuriozalne narzędzia analizy zjawisk powszechnie znanych i doskonale wytłumaczalnych w konwencjonalny sposób, bez używania wydumanej ‚walki klas’.

    Znalezione obrazy dla zapytania rok 1980

    Co do problemów ekonomicznych „Gazety Wyborczej”, to jest wina głównie Michnika, który postawił wszystko na jedną, jak się okazało przegraną, PO-wską kartę, zamiast zachowywać równy dystans zarówno od PO jak też i PiSu. I muszę przyznać, że mnie te jego kłopoty wcale nie martwią, jako że zasłużył on sobie na nie, robiąc z „Wyborczej” nie tylko stronniczy, antyzwiązkowy a pro-biznesowy organ PO, ale także i zwyczajny brukowiec.

    Rację ma więc  że „Polityka” idzie dokładnie tą samą drogą co „Gazeta Wyborcza” a ratuje ją (ale na jak długo?) tylko to, że jak na razie ma ona ciągle jeszcze lepszy zespół dziennikarski i dba przynajmniej o przyciąganie ciekawych piór, takich ja np. Pan. Jednakże przekaz „Polityki” też jest obecnie nadzwyczaj jednostronny, a zakłamanie i manipulacja jest w niej na porządku dziennym  a jej poziom – szczególnie w porównaniu z najlepszymi czasami tego tygodnika, czyli kilka dekad temu, jest dziś bardzo kiepski.


    votre commentaire



    Suivre le flux RSS des articles
    Suivre le flux RSS des commentaires