• miejsce

    Miałem nie reagować na dezerterowego kleszcza, ale sobie uzmysłowiłem, że on cznia wszystkie razem wzięte reakcje i ich brak – robi swoje. tyle że jego szkodliwość można co najwyżej wykoncypować – jak szkodliwość brzęczenia muchy – bo realnej, weryfikowalnej – ani widu, ani słychu. A koncepcjonista staje się podobnym jemu ideistą z obsesją, żeby nie powiedzieć – chyziem. I może się zrodzić nowy temat: kto bardziej jest natrętny? Dla mnie – chyba żaden, starzeję się. Wyrżnęły mi się wprawdzie nowe zęby, ale kto wie, czy nie sztuczne.Pytam jako laik. Czy kiedy mówimy: „Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”, mając na myśli to, że dopiero w trudnej sytuacji okazuje się, kto jest nam naprawdę życzliwy – to takie stwierdzenie, także jest myślowo puste ? A kiedy mówimy, że nie było w tym roku prawdziwej zimy albo prawdziwego lata, to też – nic to nie znaczy?Osobnego. Na kazdej klatce herszt. Duzo klatek, w podworkach. W podworkach pare kwiatkow, wysepka jezusmaryji czy podobnego. Na kazdej ulicy wiekszy herszt. Troche handlarzy zlotem, dolarami. Troche bezpruderyjnych. Czasem nie mialem gdzie uciec. Kryjowke znalazlem. Slup na plakaty na dwoch nogach, drewniany. Od dolu wejsc. Dziure w plakatach zrobic. Dobre miejsce. Jeden kryjowke mnie zabral. Dorosly. Dlugo szukalem nowej. Znalazlem. Nigdy juz stamtad mnie nikt nie wyrzucil. To byl Teatr na Wodzie w Lazienkach. Jak sie weszlo wieczorem. Nikt nie zauwazyl. Przez druty kolczaste przelazlo teatru. Teatr byl zamkniety i park. Teatr zawsze, park noca.

    Wszyscy chlopcy w pilke grali. Jak pilka byla. Niektorzy chcieli. Jak ja. Rzadko mnie wybierali. Specjalny ceremonial. Jak juz, na tzw „obrone”. Reszta patrzyla. Co wybierali, byli Pele, Garincha albo Eusebio albo… Butelki zaczalem zbierac, slady bezpruderyjnych. Pol roku pilke kupilem. Bylem ceremoniarz. Czasem Pele, Garincha tylko ogladali. Czasem mnie bramke dali strzelic. Potem pilka sie rozwalila. Grac przestalem.

    Szkoly zmienialem. Rodzice, jak zauwazyli jakiegos kolege, szkole zmieniali. Raz mnie zmienili daleko. Do klasy trafilem, duzo „przerosnietych”. Jak pierwszy raz wszedlem, jeden mnie zaatakowal. Nie zauwazylem, szybko do kaloryfera mnie sprowadzil. Duzo do powiedzenia nie mialem, nie mowilem. To sobota byla. W poniedzialek przyszedlem wczesniej. Usiadlem przy drzwiach na taborecie drewnianym. Przerosniety, powoli do klasy wchodzil. Dobrze go trafilem. Z drzwi nie wypadl, oparl o polowe. To drugi raz taboret go trafil, jak kaloryfer precyzyjnie. Zaniemowil na tydzien. Na wagarach byl. Przerosnieci mieli klopoty. Z matematyka, fizyka takie inne. Ja mialem na odwrot. To jak klasowka byla, kartkowka, ktory siadal obok mnie. Moglem swoja, jego napisac i temu co z tylu. Od kaloryfera nigdy. Sprytne nauczycielki dzielily rzedy, dla niesciagania. Teraz mysle, nauczycielki sprytniejsze byly z przerosnietymi. To pasowalem. Przestaly na rzedy dzielic.

    Podobny obraz

    Potem nic specjalnie nie dzialo sie. Zaczalem zeglowac. Wiatru nie balem. „Finna” potrafilem balastowac, pare mokrych swetrow. Inne akcje bralem udzial na Zegrzu albo gdzie indziej, na szkolnych zapleczach. Przyjechalem tutaj. Duzo „przerosnietych nadwislanczykow”. Oni moje klasowki chcieli pisac. Ja niechetny, to mnie zbanowali. Akcje lubie, zaczalem uprawiac po japonsku. Ogladac nie lubie, uprawiac. Jak wiele lat medytuje, to medytacja w ruchu. to zmienia. Mniej akcji, wiecej pustki. Ja jestem stary, to w dojo najblizej shomen. U innych, ten co prowadzi, zaprosi mnie prowadzic. Mam dan co znaczy mistrzowskie pasy. Te  medytacje to prowadzil zawsze ten co przezyl. Tak bylo dawniej. To tak zostalo, tradycja. Ja jestem , Dwa Miecze. To sie po jap nazywa Niten-Ichi-Ryu. Wszystkie rodzaje broni, do wszystkich. Dwa miecze krotki i dlugi. Cwiczenia, medytacje, jeden droga dystans zwieksza/zmniejsza. Zawsze widziec, nawet oczy zamkniete. Wyobrazic oponenta zanim. Byc do cm precyzyjny. Nie atakowac. Czekac odpowiedz. Atakujacy nic zmienic nie moze. Za pozno. Fokus na tobie ma. Sprowokowac. Myslec przedtem. Konfrontacja na odruchach. Tu link do jednego z tysiaca momentow

    Zapytano kiedyś profesora Jerzego Bralczyka: „Czy dopuszczalne jest użycie zwrotu, który jest często spotykany w polskich mediach – prawdziwy patriota ?”

    Oto jego odpowiedź: „Określenie prawdziwy patriota nie ma w sobie nic językowo niestosownego. Bywało jednak (i chyba jest nadal) nadużywane, przez co zyskało możliwość używania w nieco ironicznym kontekście”.


  • Commentaires

    Aucun commentaire pour le moment

    Suivre le flux RSS des commentaires


    Ajouter un commentaire

    Nom / Pseudo :

    E-mail (facultatif) :

    Site Web (facultatif) :

    Commentaire :